środa, 20 lipca 2011

Powrot?

matko, hej.
jak ja tutaj dawno nie byłam.. znowu mi wstyd. jak można tak bezczelnie odebrać komuś coś, co on lubi? możecie mnie za to zbesztać, proszę bardzo!
przeglądałam dzisiaj pocztę i dostałam wiadomość. ów wiadomość pochodziła z portalu społecznościowego - facebook'a. otworzyłam ją i treść wiadomości była o internetowym pamiętniku. szybko weszłam na blogspot.com, zalogowałam się i moim oczom ukazał się blog. moje opowiadanie, które wzorowało się na mojej postaci w jakieś grze internetowej. dobrze pamiętam pierwsze posty i jaką miałam frajdę pisząc to wszystko, udając. ale długo się tak nie dało. musiałam się "obnażyć" i powiedzieć, że Jeanne nie jest prawdziwa. wtedy chyba opowiadanie miało inne znaczenie. mimo wszystko, próbowałam się wcielić w Jeanne i dawać wam przyjemność z czytania. dla mnie to była świetna zabawa.
piszę nadal. prowadzę obecnie opowiadanie, które doczekało się drugiej części. a Jeanne? szczerze mówiąc mam chęć napisania co nieco o naszej paryżance, mam wenę i.. ale czy warto? czy ktoś jeszcze chce czytać? mam się nakręcać, czy nie? bo to tak naprawdę od was zależy. losy Jeanne są w waszych rękach.  mogę wam zafundować nowe opowiadanie, o którym wspomniałam wcześniej.
na prawdę chcę znać wasze zdanie.
buziaki, Aśka.

wtorek, 15 marca 2011

Dziubasqi..

Nie mam zamiaru was okłamywać i powiem szczerze, że pisanie o życiu Jeanne Goudreau mnie trochę znudziło. Ale ja was naprawdę lubię więc nie chcę odbierać wam  przyjemności z czytania - jeśli taka jest :P
Postanowiłam, że możecie się przyczynić do tego abym wróciła, że tak powiem na stałe tutaj. Na adres kalkova33@hotmail.com możecie wysyłać propozycje co do dalszych losów głównej bohaterki. Czekam na wasze pomysły ;*

piątek, 4 marca 2011

No, macie :*

Tak jak miałam dzisiaj w planie - idę do współlokatora, z którym najprawdopodobniej będę mieszkać. Nie powiem, że się nie boję. Jak na mnie zareaguje? Czy oferta jest nadal aktualna? Mam nadzieję, że nie idę do niej na próżno, bo od tymczasowego miejsca zamieszkania do tej osoby, jest trochę drogi. Ubrałam się na luzie, bo najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się stroić. Gdy byłam prawie gotowa zadzwoniłam po taksówkę żebym nie czekała, gdy zejdę na dół.

Jechałam żółtą taksówką z jakimś opasłym kierowcą i spoglądałam na przewijające się budynki, pojazdy, ludzi. Tak strasznie bałam się, że mnie nie zaakceptują, że poznają, że jestem nowa i nie obeznana w tym wielkim mieście, w tym kraju! Nadal zastanawiam się czy to był dobry pomysł, że tutaj przyjechałam, ale co się stało to się nie odstanie. Po piętnastominutowej jeździe dojechałam do celu mojej podróży. Apartamentowiec. Okna do dołu, moje ulubione. Wielka i nowoczesna przestrzeń - jak na razie wszystko mi się podoba. Wchodząc do środka trochę przeraził mnie wystrój - strasznie ekstrawagancki. W pewnej chwili natchnęło mnie, że może mnie nie stać na czynsz. Skoro tutaj jest tak.. bogato? Dziewczyna, która tutaj mieszka może ode mnie zażądać dużo, a ja wtedy będę musiała mieszkać w jakieś dziurze - bo przyznam się bez bicia, lubię mieć obok siebie luksusy, no ale.. najbogatsza to ja też nie jestem. Podeszłam do recepcji i zapytałam o Helen Gover. Recepcjonistka podała mi piętro i numer mieszkania. Oczywiście, ostatnie piętro. Weszłam do windy i wcisnęłam przycisk na samą górę.

niedziela, 20 lutego 2011

Jest mi tak bardzo przykro!

Chciałabym was wszystkich bardzo przeprosić, że tak długo nie pisałam tutaj. Jednym z powodów jest brak weny na Jeanne, drugim nauka. Z tym pierwszym postaram się powalczyć i coś napisać (ale na pewno nie dzisiaj). Wstydzę się, że tak was zaniedbałam i w ogóle.
Jeszcze raz przepraszam.
A co do nauki...
poniedziałek - kartkówka z geografii
wtorek - sprawdzian z angielskiego, kartkówka z biologii
środa - kartkówka z historii
czwartek - sprawdzian z niemieckiego
piątek - sprawdzian z matematyki, kartkówka z chemii oraz wosu.

Sami widzicie, że nie mam czasu. Nie wiem co mogłabym zrobić żeby wam odpłacić za to wszystko.
Kocham was :-*

wtorek, 8 lutego 2011

nieobecność.

Przepraszam, ale z powodów osobistych nie będę prowadzić bloga. Nie wiem ile to będzie trwać - na pewno kilka dni. Jestem pewna, że piątek/sobota/niedziela coś dodam :)
Przepraszam.

sobota, 5 lutego 2011

początek nowego życia.

Zatrzymałam się w jednym hotelu, który sobie upatrzyłam jeszcze będąc w Paryżu. Chciałam być w centrum, więc cena za jedną dobę nie była tania. Nie miałam zamiaru zatrzymywać się tam długo. Skoro miałam zostać w stanach teoretycznie na zawsze musiałam znaleźć sobie coś własnego, no albo na wynajem. Kiedy potwierdziłam swoją rezerwację, poszłam do swojego pokoju (kurde, ostatnie piętro), zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Bałam się tego nowego świata. Czy się odnajdę? Czy mnie zaakceptują? Trudno było stwierdzić. Muszę mieć jakąś pracę, bo na koncie powoli kończą mi się środki. Dostałam strasznej ochoty na gorącą kąpiel. Poszłam w stronę łazienki i po cichu modliłam się żeby była wanna a nie prysznic. Delikatnie i ze zamkniętymi oczyma otworzyłam drzwi. Oczom nie mogłam uwierzyć. Po środku toalety stała przeogromna wanna! Bez zastanowienia odkręciłam gorącą wodę, wlałam jakieś płyny, dodałam kulki musujące. Rozebrałam się i delikatnie weszłam jedną nogą do wanny. Woda lekko parzyła, ale moje ciało powinno się do niej dostosować w kilka minut. Było mi tak dobrze, Wystarczyło lekko odchylić głowę do tyłu by zasnąć. I tak też zrobiłam. Kiedy się przebudziłam było coś po 15. Woda była już zimna, i mi samej było zimno. Zarzuciłam na siebie szlafrok i podeszłam do walizek by wyciągnąć kosmetyki. Całe robienie na bóstwa nie zajęło mi dużo - 15 minut. Ubrałam się w miarę elegancko by nie odstawać tych szych, które mogą siedzieć na dole. Zjechałam windą i udałam się w stronę restauracji hotelowej, bo zrobiłam się naprawdę głodna. Usiadłam w najbardziej odosobnionej części sali i zaczęłam przeglądać kartę dań, którą podał mi nawet całkiem,  całkiem kelner. Jakoś niezbyt miałam ochotę na co to tutaj proponowali. Wzięłam owoce morza i nie pożałowałam - kurzach gotował bosko! Chciałam skorzystać z tej okazji, że niczego mi nie brakowało i sprawdzić oferty pracy i mieszkań do wynajęcia bądź wykupu. Poczłapałam do windy, by ta przerzuciła mnie na ostatnie piętro. Wchodząc do pokoju miałam zamiar skorzystać z gazety, która była dla mnie najpewniejszą drogą poszukiwań. Niestety takowej nie znalazłam , więc z torby wyciągnęłam laptopa i podłączyłam go do prądu. Za nim cały mój sprzęt się uruchomił miałam zamiar się przebrać na coś bardziej wygodnego. Gdy podeszłam już przebrana w dresy do komputera, on już był gotowy do pracy. Odpaliłam przeglądarkę i wpisałam potrzebne dane. Najpierw zaczęłam szukać mieszkań, a potem pracy. Znalazłam kilka ofert, które mnie zadowoliły. Spisałam adresy i zaczęłam szukać pracy. No cóż, znalazłam jedną gdzie od mojego najprawdopodobniej przyszłego miejsca zamieszkania było 30 minut drogi. Wykreśliłam pozostałe mieszkania i zostałam przy jednym. Jutro miałam zamiar wybrać się do współlokatora/torki i zapytać czy nadal szuka kogoś chętnego.
Ta zmiana czasu mnie wykończy!
Jeanne Goudreau

Zadowoleni? :)
Link do kłamczuchy - http://forum.vampirediaries.pl/viewtopic.php?f=35&t=4739

piątek, 4 lutego 2011

Tak, tak wiem co o mnie myślicie.

Nie chciałam was urazić dodając kawałek tego opowiadania. Przepraszam, że już dawno nic nie napisałam co do Jeanne, ale tymczasowo nie mam weny. Spróbuję dzisiaj w nocy coś napisać na telefonie (największa wena w nocy, po przeczytaniu "Przed Świtem"), ale nie obiecuję. Po skończeniu tej notki biorę się za oglądanie najnowszego odcinka VD a jutro rano (około 10) jadę do nowego domu. Nie bądźcie na mnie źli, jeszcze raz przepraszam.

Zrezygnowałam z niespodzianki dla was (pisanie bloga z kimś), więc postaram się dać 100% tutaj i 100% tam. Czy nikt nie jest zainteresowany czytaniem "Kłamczuchy"? Nikt nie chce linka? :(

Pozdrawiam i trzymajcie się ciepło - Asia :)

czwartek, 3 lutego 2011

bardzo proszę o przeczytanie :)

Wiem, że może wam się to nie spodobać ale wzięłam się za nowe opowiadanie :) Wczoraj około 2 w nocy naszła mnie wena i zaczęłam pisać na telefonie. Tylko 3000 słów. Chcę poznać waszą opinię - tylko błagam, szczerze! Opowiadanie, będzie umieszczane na forum.vampirediaries.pl i szczerze mam nadzieję, że się przyjmie. Jakby ktoś chciał czytać to podam wam link do wątku, w którym to opowiadanie jest. Co do Jeanne, to nie wiem kiedy zacznę kontynuować. Może kogoś znacie, kto ma smykałkę do pisania?

*NOWE* OPOWIADANIE PT. "KŁAMCZUCHA"

Byłam głupia. Co więcej będę głupia całą wieczność - no chyba, że ktoś przebije moje serce drewnianym kołkiem. Chociaż znając ich mściwość pozwolą mi umrzeć z głodu. Chyba po raz pierwszy w życiu się boję. Boję się wieczności, która czeka na mnie w tej krypcie.
***
Siedziałam na tyłach grobowca, w ciemnościach rozmyślając jak moje życie by wyglądało gdyby zazdrość nie zaślepiła mi oczu. Czy nadal byłabym szczęśliwa u boku Damona gdyby Katherine nie wywołała tej zazdrości? Jak mogłam być taką idiotką by w ogóle wierzyć w jakieś jej słowo?! Moje rozmyślenia przerwały hasały na początku krypty. Jakby.. jakby ktoś przesuwał ogromny głaz zasłaniający wejście. Kto chciał się widzieć z taką jędzą? A może dali mi kogoś do towarzystwa?
- Connie? Jesteś tam?
Usłyszałam damski głos. Boże, czy to..czy to Caroline? Co ona tutaj robi? Do reszty zgłupiała? Jeśli bracia Salvatore dowiedzą się, że tutaj przyszła może mieć poważne problemy.
- Caroline? Co ty tutaj robisz? - krzyknęłam z końca. Nie miałam tyle sił by w zaledwie sekundę znaleźć się przy wyjściu, ale tak bardzo chciałam zobaczyć znajomą twarz. Z resztek sił, które udało mi się zebrać podbiegłam do niej.
- O Boże! Jak ty wyglądasz?! - wymsknęło się jej z przerażeniem.
- Ciekawa jestem jak ty byś wyglądała będąc tutaj 2 tygodnie, w tym brudzie. 
Chociaż lekko byłam oburzona komentarzem mojej najlepszej przyjaciółki w 100% przyznawałam jej rację. Miałam na sobie siwy kardigan, który bardziej przypominał wygniecioną szmatę niż ubranie. Pod nim t-shirt w kolorze granatu, który miał na sobie wielką szramę po tym jak Elena przejechała kołkiem po moim ciele. Legginsy i na nogach Converse - wcześniej były chyba białe. Na szyi miałam naszyjnik, który ochraniał mnie przed promieniami słonecznymi. Nadgarstek był obwinięty rzemykami. Na jednym z nich był powieszony kawałek metalu w kształcie literki "D". Ubranie nie było tylko pokryte kurzem, było na nich także wiele krwi nie winnych ludzi. Byłam strasznie blada. Włosy zawsze ułożone starannie, teraz całe poczochrane i w kołtunach. Zawsze pełna życia i energii, teraz wyglądająca żałośnie. Ot cała ja.
Co ja bym dała żeby być na miejscu Caroline.
- Oh. Przepraszam.. ja tylko.. - urwała i spojrzała na torbę, którą trzymała w lewej ręce. W ogóle jej nie zauważyłam wcześniej. Poszperała w niej trochę i wyciągnęła plastikową butelkę z czerwonym płynem. - Łap.
Odkręciłam delikatnie butelkę i poczułam jak aromatyczna woń wypływa spod nakrętki. Wzięłam jeden łyk. Chciałam na tym zakończyć i pokazać, że jestem silna. Niestety pragnienie wzięło górę. Za jednym zamachem wypiłam całą zawartość napoju. Czułam jak moje ciało napełnia energia, jak powraca życie. Chciałam więcej, ale już wystarczająco poniżyłam się przed nią. Dość mi było wstydu jak na jeden dzień.
- Caroline..
- Nic nie mów - uśmiechnęła się - przyjaciele pomagają sobie w potrzebie. Przepraszam, że wcześniej nie udało mi się przyjść. Stefan i Damon oni.. zakazali mi tutaj przychodzić.
- Ale jednak jesteś.
- Bo się za tobą stęskniłam, i to cholernie stęskniłam. Zobaczysz uwolnię cię stąd i będziesz znowu wolna.
- Nie wiem czy mi się należy wolność
- Co ty za głupoty wygadujesz? Słuchaj, nie mogę tutaj być za długo. Masz - podała mi torbę, z której wcześniej wyciągnęła butelkę z krwią.
- Caro.. ja.. nie trzeba było.
- Muszę iść. Niedługo znowu przyjdę. Kocham cię.
Po tych słowach z powrotem zasunęła blok. Chociaż nie wiem po co - i tak nie mogłam wyjść. Bennett już się o to zatroszczyła. Mała wiedźma.

wtorek, 1 lutego 2011

eh.. tak jakby wątpie w swoje mozliwości...

Powiem wam o co chodziło mi z tą niespodzianką...
Jestem fanką TVD. Jestem zarejestrowana na forum poświęconym właśnie temu serialowi (już nie wspomnę jaką mam tam zlewkę :( ). Są tam różne tematy, między innymi można napisać swoje opowiadanie, etc. Jest tam wiele dziewczyn, które naprawdę mają talent. Chciałam żeby prowadziły one ze mną internetowy pamiętnik - było by zabawniej. Tak sądzę. Niestety żadna z dziewczyn nie odezwała się do mnie. Chyba im się to nie spodobało.

Czy internetowy pamiętnik jest nudny? Bo już sama nie wiem.

niedziela, 30 stycznia 2011

witam po remoncie.

Myślałam, że zajmie mi to trochę więcej czasu, jednak uporałam się z tym wszystkim naprawdę szybko. Wcześniej pisałam, że będą to dla was niespodzianki - i nie wiem, czy one wam się spodobają.
Klub
Na swoim koncie na Stardoll (kiki652) założyłam klub poświęcony internetowemu pamiętnikowi. Jest to dla was szansa byście podyskutowali sobie z innymi czytelnikami, wyrazili swoje opinie na temat postaci, nowości etc. Będą tam też dodawane informacje kiedy pojawią się nowe posty, spoilery z notek i wiele innych (tak myślę). Więc chyba warto :) a przy okazji aby was zachęcić co 10 klubowicz dostaje ode mnie prezent (co prawda 5 stardollarów, ale zawsze o te 5 stardollarów do przodu :P). Klikając na obrazek z prawej strony "dołącz do klubu" automatycznie przeniesie was do niego.
Postacie
Tą zakładkę stworzyłam specjalnie dla was byście mogli bliżej poznać bohaterów. Warto tam zaglądać częściej - zakładka cały czas będzie aktualizowana.
Sezony
Internetowy Pamiętnik postanowiłam podzielić na sezony. Jak na razie zakończyliśmy sezon pierwszy - zobaczymy jak nam pójdzie dalej.
Formspring
Na zmianę - albo go dodawałam albo usuwałam. Postanowiłam dodać go na dłuższy czas. Jeśli macie jakieś pytanie wystarczy je wpisać, ja odpowiem a ty przeczytasz wchodząc na www.formspring.me/jeannegoudreau
To nie koniec...
To jeszcze nie koniec niespodzianek. Mam dla was jeszcze jedną, ale to dopiero w lutym :)

I jak się wam się podoba? Teraz mam większe doświadczenie, więc m.in posty będą zatytułowane inaczej, bardziej sprawnie. Niestety (chyba) posty będą pojawiały się rzadziej. Nie wiem jeszcze o ile dni rzadziej. Może dwa - trzy razy w tygodniu. (wszystko zależy od niespodzianki, upss chyba się wygadałam :P). Jeśli przekroczymy magiczną liczbę 100 czytelników, nagrody za konkursy zwiększę ale również liczba komentarzy będzie musiała się podnieć. To tyle z mojej strony.